Statystyki wykazują, że z biegiem lat coraz mniej osób bierze ślub, a coraz więcej się rozwodzi. Badania pokazują również, że w przeciwieństwie do naszych mam czy babć bardzo późno decydujemy się na ten krok. Odsetek ludzi zawierających związek małżeński poniżej 25 roku życia jest naprawdę znikomy. Zdecydowanie częściej przed ślubnym ołtarzem stają osoby w przedziale wiekowym oscylującym między 30-50 lat, natomiast młodzi ludzie unikają ?zaobrączkowania? jak ognia.
Dlaczego tak się dzieje? Oto trzy główne powody, dla których nie śpieszymy do zmiany stanu cywilnego.
1. Stawiamy na wolne związki
Wiele osób ceni sobie przede wszystkim swobodę. Czasy, w których trzeba było najpierw wziąć ślub, aby móc razem zamieszkać, przeminęły bezpowrotnie. Pary najczęściej chcą w ten sposób sprawdzić, czy mieszkając razem pod jednym dachem i dzieląc ze sobą codzienne życie, są w stanie tak samo dobrze się dogadywać jak wcześniej. Nikogo już nie dziwi mieszkanie na tzw. kocią łapę, współżycie seksualne czy nawet wychowywanie dziecka bez ślubu.
Spowodowane jest to zmianą w nastrojach społecznych, kiedy to nie ma już takiego nacisku na zalegalizowanie związku. Poza tym ludzie przestali postrzegać małżeństwo jako świętą instytucję, a częściej jako papier mający świadczyć o miłości i oddaniu. Większość ludzi boi się, że po zawarciu małżeństwa relacje między partnerami mogą się zmienić i to niekoniecznie na lepsze. Nie są to bezpodstawne obawy, gdyż badania wykazują, że zdecydowana większość rozwodzących się par podaje właśnie taki argument.
Ponadto zawarcie związku małżeńskiego wiąże się z dużymi kosztami, wydatkami i przede wszystkim formalnościami, na które nie każdy może sobie pozwolić. Często też ludzie uważają, że małżeństwo niejako niszczy uczucie, wpuszcza do życia rutynę, że życie w małżeństwie jest nudne i smutne. W przeciwieństwie do wolnego związku, w którym można pozwolić sobie na większą swobodę czy niezależność.
W poszczególnych wypadkach ludzie zawierają związek małżeński, kiedy są do tego niejako zmuszeni np. kiedy w drodze jest dziecko. Jednak są to bardzo sporadyczne sytuacje, gdyż w większości przypadków dzieci rodzą się już w nieformalnym związku.
2. Najpierw praca
W dzisiejszych czasach pogoń za pracą czy presja czasu nie jest niczym szokującym. Życie w biegu, szukanie sposobu na zarobienie godziwych pieniędzy, brak czasu dla siebie czy innych powoduje, że nie w głowie nam organizowanie ślubu i dlatego odkładamy tę decyzję na później.
Bardzo częstym argumentem jest także kwestia ceny za całe przedsięwzięcie, jakim jest ślub. W dobie czasów, kiedy ludzie żyją od pierwszego do pierwszego, nikogo nie dziwi taka postawa, że para chce najpierw odłożyć jakąś sumę pieniędzy, a dopiero potem się pobrać. Oczywiście, najczęściej kończy się to tak, że ślubu jak nie było, tak nie ma i raczej już nie będzie.
Ponadto, większość osób stawia teraz na karierę i wygodne życie, a związek partnerski traktują jako dodatek do bogatego życia zawodowego. Szczególnie wiele kobiet chce odciąć się od wizerunku kury domowej, dla której wyjście za mąż i urodzenie pięciorga dzieci było najwyższym priorytetem. Ludzie cenią sobie wolność i niezależność pod każdym względem.
3. Single
Obecnie panuje moda na bycie singlem. W większości przypadków jest to samotność z wyboru. Najczęściej są to osoby, które na pierwszym miejscu stawiają rozwój osobisty i karierę zawodową, w związku z tym nie w głowie im zakładanie rodziny i rodzenie dzieci.
Oczywiście nie brakuje wśród nich osób, które wybrały taką drogę, ponieważ w przeszłości zostali przez kogoś skrzywdzeni. Jednak w większości są to ludzie, którzy zdają sobie sprawę z tego, że są atrakcyjni, zadbani, wykształceni i chcą to maksymalnie wykorzystać, zabawić się, wyszaleć, poeksperymentować. Stabilny związek, taki jak małżeństwo, uznawany jest dzisiaj za przeżytek i staroświeckość.
Zdeklarowani single, jeśli zdecydują się na bliższą znajomość, to albo na krótki czas, albo tworząc długotrwały wolny związek. Chodzi w nim głównie o kwestie seksualne, a nie emocjonalne. Partnerzy spotykają się raz na jakiś czas w wiadomym celu, a w przypadku rozstania nie ma miejsca na płacz i lamenty. Wielu osobom taki układ bardzo odpowiada.
Ja wcale jakoś nie widzę żadnej mody na bycie singlem. Single nadal są postrzegani jako osoby, którym trzeba współczuć i nie nam nikogo, kto dobrowolnie wybrałby sobie taki model życia.
A że coraz więcej par żyje ze sobą na kocią łapę, to rzeczywiście przykre.